Marzenia są do spełnienia!

Może zabrzmi to górnolotnie, ale trudno w dzisiejszym, tak pędzącym świecie liczyć na zrozumienie. Pewnie dlatego obawiamy się, że nie zostaniemy wysłuchani, dobrze odebrani i często nasze przemyślenia zostawiamy dla siebie. Istnieje tylko jeden prosty sposób, aby zrozumieć drugiego człowieka, trzeba zacząć go słuchać, może to będzie najprostszą receptą na sukces. Zrozumienie  powinno być połączone z wczuwaniem się w świat przeżyć drugiego człowieka, nawet tego najmniejszego i nie należy tego bagatelizować. Każdy z nas, od najmłodszych lat ma swoją historię, swoje emocje, racje, lęki i zrozumienie tego wszystkiego okazuje się bezcenne.

Jakiś czas temu podczas wieczornego leżenia w łóżku mój 7 letni syn z autyzmem -Szymonek powiedział mi, iż jak był małym dzidziusiem to on nie rozumiał co ja do niego mówiłem.  Staram się zapisywać niektóre takie przemyślenia, zdania, aby kiedyś na spokojnie móc się nad nimi zastanowić. Na początku terapii syna nie rozumieliśmy wielu rzeczy, przede wszystkim jego dziwnych zachowań, upodobań, przyzwyczajeń. Szukaliśmy tak naprawdę po omacku tej właściwej drogi, możliwości dotarcia do naszego dziecka. Po diagnozie miałem dwa marzenia. Pierwsze to, aby jak najszybciej udało się nam przeprowadzić trening czystości, który spędzał nam sen z powiek. Perspektywa pampersowania była tak przerażająca, że tego bałem się najbardziej. Drugim marzeniem było to, aby kiedyś w przyszłości móc rozmawiać ze swoim dzieckiem i aby był szczęśliwy. Nasz syn nie mówił, porozumiewaliśmy się za pomocą piktogramów, których mieliśmy całe mnóstwo w naszym mieszkaniu. Jak podają specjaliści problem zaburzeń mowy należy do obszarów najważniejszych u dzieci autystycznych, ponieważ stanowią one istotę zaburzenia w życiu codziennym i komunikowaniu się z otoczeniem. Dzisiaj już wiemy, iż nabywanie nowych i łatwych z naszego punktu widzenia umiejętności przez autystyczne dziecko czasami stanowi dla niego problem nie do przejścia. Rodzice muszą poświęcić swoim pociechom maksymalnie dużo czasu i cierpliwości.  Rozumienie mowy, koncentracja uwagi, pamięć, motywacja, elastyczność reagowania, komunikacja przekłada się na jakość funkcjonowania w środowisku i rodzinie. Wtedy wydawało mi się, że są to aż dwa marzenia, dzisiaj już wiem, iż byłyby to tylko dwa marzenia, które poprzez interwencje dietetyczną, terapię spełniły się i nadal chcemy więcej.

Warto zastanowić się czym dla każdego z nas jest nadzieja. Myślę, że to właśnie dzięki niej można mieć poczucie sensu i celu w sytuacjach szczególnie trudnych w życiu. Świadomość stawienia czoła wszystkim przeciwnością związanym z innością, chorobą naszego dziecka była bardzo trudnym momentem w życiu naszej rodziny. Ktoś kiedyś powiedział, iż nie wolno się poddawać, trzeba walczyć do końca, bo nadzieja umiera ostatnia. To właśnie nadzieja pozwoliła nam w początkowej fazie terapii patrzyć na świat troszeczkę tak jak przez różowe okulary, i wierzyć, że przyszłość będzie rysowała się w jaśniejszych barwach. Pewnie bez uczucia tej ogromnej nadziei nie bylibyśmy w stanie przez to wszystko przejść, a nasze życie mogłoby stać się puste i bezbarwne. Zdaję sobie sprawę, iż dla każdego z nas nadzieja oznacza coś innego, ale czy nie ma piękniejszego momentu w życiu kiedy nadzieja dopnie swego, a w rezultacie marzenia się spełnią? Dzięki temu całemu bagażowi doświadczeń, dzisiaj już wiem, że szczęście jest tu i teraz. Cieszymy się najdrobniejszymi rzeczami, najmniejszymi sukcesami, które są udziałem naszego dziecka. Warto przeżywać wszystkie emocje, od bycia szczęśliwym, dumnym, zachwyconym, do bycia czasami smutnym czy słabym. Potykać się tylko po to, by z większą energią i wiarą podnieść się i realizować dalej swoje marzenia, po prostu starać się normalnie żyć, brać co życie nam oferuje. Dzisiaj już wiem, że mamy prawo marzyć coraz odważniej, aby nasz syn kiedyś w przyszłości sam doskonale poradził sobie w dorosłym życiu.

Chciałby przestrzec innych rodziców, iż najgorszą rzeczą w moim odczuciu jest odkładanie wszystkiego na później i życie w przeświadczeniu, iż terapeuci wykonają pracę za nas, bo to tylko prosta droga do tkwienia w martwym punkcie,  do dryfowania. Specjaliści, terapeuci są bardzo ważni, niezbędni, ale oni mogą tylko wyznaczyć kierunek, resztę w codziennym życiu musimy wykonać sami. Chcąc osiągnąć zamierzone rezultaty, pokonywać kolejne poprzeczki, musimy działać, nawet wtedy kiedy inni by już zaprzestali wysiłków. Mówię tu o liczbie powtórzeń, niekończącym się treningu by na początku nauczyć dziecko wydawałoby się prostej czynności, umiejętności. Musimy podążać za dzieckiem, wspomagać go i wspierać, korygować pewne zachowania, wykazywać się konsekwencją i cierpliwością.

Zatem powodzenia.

 

 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *