Chelatacja – usuwanie metali ciężkich

Rodzice dzieci, u których zdiagnozowano autyzm, gdzieś na początku  swojej drogi poszukują logicznego wytłumaczenia przyczyny tej choroby, tego co ich spotkało, tego z czym przyjdzie im się mierzyć w przyszłości. Są to informacje zaczerpnięte z Internetu, z literatury fachowej, od innych rodziców, którzy przebrnęli już przez etap szoku, diagnozy. Gdzieś tam pojawia się termin chelatacja, inaczej nazywana detoksyfikacją i powiem szczerze dla mnie było to słowo z jednej strony niezrozumiałe, a z drugiej bardzo przerażające.
Dr Jaquelyn McCandless w swojej książce „Dzieci z głodującymi mózgami” wskazuje, iż dzieci z chorobą ze spektrum autyzmu nie mogą skutecznie usunąć toksycznych substancji, które dostały się do ich organizmu i zapadają na różne formy zatrucia metalami ciężkimi. Toksyczne substancje takie jak ołów, rtęć oraz pestycydy przyczyniają się do wielu zaburzeń neurobehawioralnych oraz poznawczych. Według autorki metale ciężkie przedostają się do naszych organizmów w wyniku jedzenia, oddychania, a nawet mogą zostać wchłonięte przez naszą skórę. Odznaczają się także zdolnością do bioakumulacji, czyli mogą one związać się chemicznie z cząsteczkami obecnymi wewnątrz organizmów ssaków, są trudne do wydalenia i przekazywane w naturalnym łańcuchu pokarmowym do organizmu ludzkiego. Rtęć oraz inne metale ciężkie mogą negatywnie wpływać na układ pokarmowy, odpornościowy, nerwowy i wewnątrzwydzielniczy.

W jednym z rozdziałów możemy przeczytać, że wiele spośród tych dzieci leczonych chelatacją nadzorowaną przez lekarzy, poprzedzoną uzdrawianiem jelit i wsparciem składnikami odżywczymi, wykazuje znaczącego stopnia zmniejszenie nasilenia objawów spektrum autyzmu. Następne zdanie daje jeszcze większą nadzieję, ponieważ możemy przeczytać, iż niektóre dzieci leczone według tego protokołu nie są już diagnozowane jako dzieci autystyczne.

Po przeczytaniu takich informacji, gdzieś tam na początku zatliła się nam tak mała iskierka nadziei, że można, że trzeba walczyć, nie wolno się poddawać i może warto podążać tą drogą. W tym celu żona udała się na prywatną wizytę do cenionego lekarza z dużym doświadczeniem i stażem pracy z prośbą o prowadzenie przypadku naszego syna w leczeniu biomedycznym, ustawieniem diety, zleceniem odpowiednich badań i pytaniami związanymi przede wszystkim z chelatacją. Ku naszemu zaskoczeniu lekarz odmówił współpracy, tłumacząc się brakiem wiedzy i praktyki w leczeniu dzieci z autyzmem. Zasugerował, aby udać się do większych ośrodków medycznych w Polsce w celu uzyskania pomocy od wysoko wykwalifikowanych specjalistów, ale bez żadnych konkretów czy namiarów. Byliśmy bardzo zagubieni, bezradni, ale nadal szukaliśmy specjalisty, który prowadzi z dobrym skutkiem dzieci ze spektrum autyzmu. Na różnego rodzaju forach napotykaliśmy wiele sprzecznych, wykluczających się informacji na ten temat, ale jedno nazwisko lekarki pojawiało się najczęściej. Postanowiliśmy zorientować się w metodzie leczenia, ale nie ukrywam i w cenniku usług, który okazał się przerażająco wysoki. Pomijając samą cenę dziwnie brzmiących badań wykonywanych za granicą, stwierdziliśmy, że kilaset złoty za wizytę czy konsultację telefoniczną, jest nie zawaham się użyć takiego słowa, żerowaniem na ludzkim nieszczęściu. Stwierdziliśmy, że zwykły przeciętny zjadacz chleba nie jest w stanie pozwolić sobie na takie wydatki. Zawsze powtarzam, że tam na górze czuwa nad nami Opatrzność Boża, zwyciężył zdrowy rozsądek i przekonanie, iż inwestycja w zdrową dietę i terapię będzie najlepszym rozwiązaniem dla naszego synka.

Nie ma cudownego leku czy złotego środka, a skupienie się na wszystkich ważnych aspektach życia może pomóc odzyskać, ale także zachować zdrowie, zwiększyć swoją energię i kontrolę nad własnym życiem. Pewnie każdy z nas chciałby, aby jego życie nie było walką, lecz łagodnym przemieszczaniem się, bardzo przypominającym spacer doliną w słoneczny dzień. W naszym przypadku jest to ciągła walka o lepsze jutro dla syna, ale pomimo niej szczególnie ja nauczyłem się cieszyć nawet najdrobniejszymi rzeczami, małymi sukcesami, a wszystko to zawdzięczam Szymonkowi i mojej rodzinie.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *